[...] Tym, co mnie najbardziej intryguje w grafice Anny Sobol -Wejman jest jej - pozorne czy prawdziwe - pogodzenie z konwencjami. Mam na myśli zaakceptowanie planszy graficznej z jej dwoistością, iluzorycznego charakteru tworzonego na płycie czy na kamieniu obrazu, rozsmakowanie się we wszystkich niuansach papieru i odwołanie do tego , co oferuje jako tło, a co jest już autonomicznym walorem plastycznym. Z każdą odbitką na nowo poszukuje artystka niespodzianki, która w tym samym stopniu wynika z samego procesu odbijania, plasowania się znaków na papierze, co z wszelkich nieprzewidywalnych zdarzeń, które temu na pozór tylko zrutynizowanemu procesowi towarzyszą.
19 VI - 3 VII
Motywy tych grafik, to kilkanaście, może kilkadziesiąt znaków z pogranicza abstrakcji i tych współczesnych figuracji, które odwołują się do prażródeł; to znaczy sytuują się gdzieś pomiędzy stylistyką jaskiń i pierwszych ,dziecięcych rysunków wzbogaconych o ich już brutalniejszą , podwórkowo-trotuarową wersję. Mimo niezwykłej prostoty znaków, od razu, niemal intuicyjnie wyczuwamy, że czytać je można na różnych poziomach, że są wśród nich konkretne cytaty i zapożyczenia, żę na przykład u każdej z dziewięćdziesięciu "Kobiet w oknach" można odszukać mistrza.
Okna tworzą jakby naturalne podziały, najbardziej oczywisty sposób porządkowania tych wizerunków i obrysów. W innych wypadkach segregatorem staje się nieporadnie wykreślona siatka znowu odwołująca się do przeróżnych skojarzeń; zaczynając od czegoś tak kiedyś oczywistego, jak klasy na chodniku przed domem, a na Grze w klasy Cortazara kończąć (To o mnie, bo Ani nigdy nie pytałam o jej stosunek do mistrza).
Poszukiwanie właściwej siatki, tego magicznego dla modernistycznej sztuki gridis i potem zrównanie go z trywialnym, pospiesznie kreślonym kredą na chodniku bazgrołem jest zabiegiem inteligentnie przewrotnym. Ironiczny komentarz w stosunku do znaków kanonicznych dla sztuki nowoczesnej nie wymaga dopowiedzeń. Ważny może okazać się powrót - świadomy czy nie - do pewnych magicznych, dziecięcych rytuałów, a właściwie dziewczyńskich, bo to typowo nasze pierwsze próby porządkowania świata, z niebem, piekłem i tym co pomiędzy.[...]
Maria Hussakowska