Zbigniew Lutomski należy do pokolenia artystów, dla których sfera osobista nie jest domeną epatowania i obnażania, lecz obrazowej metafory. Z jednej strony dotyka biologicznej , cielesnej wręcz warstwy egzystencji, co nie każdy chętnie akceptuje. Odnosi się w większym stopniu do naszego intymnego, zmysłowego doznawania świata, chętniej sięga w podświadomość, niż racjonalnie zgłębia rzeczywistość. Z drugiej strony zapewnia odbiorcy maksimum wygody. Chociażby stosując niezmiennie „złoty podział” swego drzeworytu. Interesuje go, jak pisze, „harmonia otoczenia” i „rodzaj porządku, jako dowodu wartości nierozerwalnie związanego z formą”. Jest też w jego przekazywaniu ukrytych kształtów świata dyzajnerskie wręcz wyczucie formy wyrazistej, syntetycznej.
Zbigniew Lutomski należy do pokolenia artystów, dla których sfera osobista nie jest domeną epatowania i obnażania, lecz obrazowej metafory. Z jednej strony dotyka biologicznej , cielesnej wręcz warstwy egzystencji, co nie każdy chętnie akceptuje. Odnosi się w większym stopniu do naszego intymnego, zmysłowego doznawania świata, chętniej sięga w podświadomość, niż racjonalnie zgłębia rzeczywistość. Z drugiej strony zapewnia odbiorcy maksimum wygody. Chociażby stosując niezmiennie „złoty podział” swego drzeworytu. Interesuje go, jak pisze, „harmonia otoczenia” i „rodzaj porządku, jako dowodu wartości nierozerwalnie związanego z formą”. Jest też w jego przekazywaniu ukrytych kształtów świata dyzajnerskie wręcz wyczucie formy wyrazistej, syntetycznej. Posługuje się kontrastem[...] W jego drzeworytach formy organiczne sąsiadują z bardziej geometrycznymi, płaskie z przestrzennymi, przejrzyste z kryjącymi, mocno osadzone, zamknięte z ulotnymi, szkicowymi. Zderzenia te budują przestrzeń tych prac. Mówią też o dualizmie materii: jej organicznej rozwiązłości i dążeniu do porządku i konstrukcji. Sztuka kontrastu zapewne wyczerpała by się w manieryzmie dekoracji, gdyby nie zmysłowość formy. Magia dotyku u Lutomskiego nie straciła po latach siły oddziaływania. Gdy inni mu współcześni może z chęci eksperymentu, może z wygody, może w poszukiwaniu eliksiru młodości nieco bezkrytycznie zamieniają rękodzieło na komputerowy wydruk – nie wnosząc przy tym nic nowego – on niezmiennie trwa przy swoim. I nadal przykuwa uwagę.( Jan Fejkiel, fragment wstępu do katalogu wystawy Zbigniewa Lutomskiego pt. Drzeworyt )
Wystawa: 23 IV - 7 V